Tydzień z ręką w gipsie już minął, więc połowa czasu była za mną. Jak dotąd przyjaciele odwiedzali mnie codziennie. Nigdy się z nimi nie nudziłem, ponieważ jak się nudzić z najwspanialszymi ludźmi na świecie? Gdy bardzo mi się nudziło przychodzili i graliśmy w chińczyka. Gdy to nam się znudziło przyszła pora na telewizję. Potem znów gry planszowe, a na koniec książki. No i czy można było się nudzić? Odpowiedź brzmi: "Nie".
Nastał chyba najgorętszy dzień wakacji. Czekałem na towarzyszów i czekałem. Nikt nie zbliżał się do mojej chatki, a było już południe. Zdziwiło a zarazem przestraszyło mnie to. Postanowiłem nie usłuchać rad lekarza i pójść ich poszukać. Nie wiem co by się ze mną stało gdyby nie przyjaciele. Możliwe, że zamieniłbym się w kogoś takiego jak Krucio-zły czarnoksiężnik. Ta myśl coraz bardziej wspierała moje postanowienie; już nie było siły, która by mnie powstrzymała. I ruszyłem w drogę...
Na samym początku poszedłem spytać się Kamarii czy coś dziwnego zauważyła. Niestety musiała przecząco pokiwać głową. Teraz postanowiłem pójść ich poszukać w Mieście. Niestety nie znalazłem ich tam, ale znalazłem poszlakę. Był to kawałek jakiegoś białego, łatwo kruszącego się "kamienia". Postanowiłem się spytać Pandabeara czy wie co to za "skała".
Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Nie zastałem jednak go w Barze. Wybiegłem i spytałem się Rybaka czy wie gdzie poszedł właściciel lokalu. Staruszek znał odpowiedź. Pandabear poszedł do Baru Pomponów rozmienić pieniądze zapewniając, że nie wróci przez kilka minut. Bardzo mi się nudziło, więc postanowiłem zejść do podziemi i go poszukać. Szedłem tak w labiryncie, przez rzekę lawy i przez podłogę z kolorami. Wszystko by odnaleźć przyjaciół. Udało się! Znalazłem się w Barze Pomponów razem z Piratem. Spytałem się czy wie co to za "kamień". Oczekiwałem z napięciem na jego z pewnością poprawną odpowiedź i dowiedziałem się, że to jest... nie wiem. Tak! Przechodziłem przez te wszystkie miejsca, żeby się dowiedzieć "nie wiem"! To potworne! Na szczęście Pandabear kazał mi się spytać Dr Feelgood. Tak właśnie uczyniłem, ale najpierw musiałem przejść znowu przez ten cały labirynt.
Uff... Nareszcie się udało - pomyślałem. Teraz wystarczy się spytać Dr Feelgood co to jest - powiedziałem pełen zapału. Szybko pobiegłem do Szpitala poprzez Plażę. W drodze znalazłem kolejną poszlakę - kawałek białego płótna. W tej samej chwili zobaczyłem przed lecznicą doktora. Spytałem się go co to za "skała" i płótno. Na pierwsze pytanie odpowiedział mi: "kawałek gipsu", a na drugie "nie wiem. Nie plątaj się koło Szpitala!". Zapytałem się czemu, lecz odpowiedzi nie otrzymałem. Postanowiłem sobie, że odnajdę przyjaciół, więc nie mogłem się poddać. Przeszedłem niepostrzeżony koło lekarzy i wślizgnąłem się do ambulatorium. Znalazłem tam kartę zdrowia moich towarzyszy zabaw. Coś mi tu nie pasowało, ale co? O tym dowiecie się za tydzień!
The end!
Mam nadzieję, że ta historia się Wam podobała. Za tydzień lub wcześniej kolejna część wakacyjnych opowieści, ale tym razem będzie ona dużo straaaszniejsza.
Do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz